Bojaźń Pana

jest początkiem

umiłowania Go,

wiara zaś

początkiem

zjednoczenia z Nim.

Ps 25,12

 

 

 

Jesteś, to pewność – chociaż Tajemnica,

Tajemnica jak wszystko, co Tobą przeniknięte –

Jak ja, jak najpospolitszy kwiat.

Gdzie miłość – jesteś blisko.

 Gdzie dobroć – dotykam Cię.

Gdzie prawda – słyszę Cię.

Gdzie piękno – widzę Cię.

 

Wierzę, że to Ty jesteś prawdziwą radością mego serca. Wierzę, że będziesz i jego ratunkiem.

Obym Cię szukał swym pragnieniem, obym Cię pragnął szukając. Obym Cię znalazł miłując, a miłował znajdując. Antonio Gaudi

Cokolwiek się wydarzy, Panie, to Ty trzymasz wszystko w swych rękach, a Twoimi drogami są sprawiedliwość i prawda; cokolwiek postanowiłeś wobec mnie...; Ty, który zawsze jesteś sprawiedliwym sędzią i Ojcem miłosiernym, będę Cię kochał, Panie [...], będę Cię tutaj kochał, mój Boże i będę zawsze pokładał nadzieję w Twoim miłosierdziu i zawsze będę powtarzał Twoją chwałę... Panie Jezu, będziesz zawsze moją nadzieją i moim zbawieniem na ziemi żyjących. (I Proc. Canon., t. I, art. 4). św. Franciszek Salezy

* * *

Przebudzenia nie powinny kłopotać chrześcijanina, którego Bóg uczy przez swoje Słowo i Ducha Świętego, by ufać w obietnicę zbawienia dzięki dziełu Jezusa Chrystusa. Znajduje on wskazówki w Słowie Bożym i przekazuje w ręce Boże opiekę nad swą duszą. Nie szuka żadnej pewności poza tym, co daje mu Słowo i jeśli jego umysł męczy obawa i atakujący go strach, to powinien iść w modlitwie nie gdzie indziej, jak do tronu łaski i do Pisma. ... Zgodnie z Boską obietnicą Słowo to posłane jest na cały świat. Wszelkie powołanie i wszelka obietnica uczyniona jest za darmo każdemu człowiekowi, do którego Słowo to dociera. Żadne przebudzenie i żadna chwilowa nauka nie wdziera się pomiędzy nie a niego. Ten, kogo uczy Duch Święty, nie potrzebuje tłumu ani przebudzenia, by zostać pouczonym; jeśli jest on sam, zostanie pouczony w pełni, gdyż Pocieszyciel Duch otrzymuje od Chrystusa i przekazuje Jego ludowi. Michel Faraday

* * *

Bóg wie, że wyrok ten jest niesprawiedliwy, a moją jedyną winą jest to, że jestem katoliczką. … Zostałam skazana, ponieważ jestem chrześcijanką. Wierzę w Boga i w Jego wielką miłość. Jeśli pan skazał mnie na śmierć za to, że kocham Boga, z dumą oddam za Niego moje życie. Asia Bibi pakistańska katoliczka skazana w 2009 r. na śmierć

* * *

Ja mogę się mylić, ale jeśli jestem wierny nauczaniu Kościoła, mam pewność, że jestem na dobrej drodze. Eugeniusz Deredziuk

* * *

Jestem katolikiem, który idzie przez życie z Bogiem. Wiem, że sam nic nie mogę i proszę Go o siłę. Pan Bóg dał mi talent pięściarski i mam nadzieję, że zakończę karierę tak jak zaczynałem, czyli szczęśliwie. Tomasz Adamek

* * *

Żyję, bo moja mama była odważna. Uwierzyła we mnie i w to, że Bóg ma plan wobec mnie. ... Wszystko co robię, robię dla chwały Boga. Tim Tebow, sportowiec amerykański

 «  1  2  3  4  5  6  7  8  9  [10]  11  12  13  14  15  16  17  18  19  20  » 

Powrót

 

BÓG DAJE SIĘ POZNAĆ CZŁOWIEKOWI

  Nie moglibyśmy szukać Boga,

jeśliby On sam nas nie szukał.

Tomas Merton

  Surowe, duże drzwi.

 Metalowe zasuwy.

 Żelazne, kute zawiasy.

 To ściana wyrastająca przed tobą,

 ograniczająca twoją rzeczywistość.

 Twoje ruchy, twoje słowa, twoje myśli.

 Mówisz: „zbyt duże, żeby wyważyć,

 zbyt ciężkie, żeby otworzyć".

 A spróbuj spojrzeć inaczej. Może nie są nazbyt duże.

 Zamek jeszcze nie zardzewiał.

 Wystarczy trochę wysiłku, trochę dobrej woli.

 Nie smuć się, żeś słaby.

 Możesz je otworzyć siłą serca, pokorą ducha, czystością sumienia.

Wtedy wystarczy je tylko pchnąć – drzwi, za którymi czeka Bóg.

 Janusz Kandzia

 Czy Bóg mnie szuka?

Tak bardzo prosiłeś Boga o łaskę dla swoich bliskich czy dla siebie. Wkładałeś w tę modlitwę całego siebie. Tymczasem wydawało ci się, że słowa twe padają w czeluść bezdennej studni. Nie dosłyszałeś odpowiedzi. Prośba – wydawało ci się – bez echa... Kiedy indziej byłeś świadkiem bezprawia i gwałtu. Więcej, zdaje ci się, że niesprawiedliwość niemal z reguły bierze górę nad uczciwością. I ten triumfalny chichot zła nad dobrem drażni cię nieustannie. I słyszysz głos: gdzież jest ten twój Bóg Najwyższy Władca i Suweren świata?

Choć twoja wiara bywa poddawana próbie, ty jednak trwasz przy Bogu, który milczy i wydaje się być tak daleki od nas i od świata. Słusznie rozumujesz: On wydaje się daleki, bo jest całkiem Inny niż nasze o Nim wyobrażenia. Wiesz jednak z historii i ze współczesności, że człowiek w dążeniu do „przybliżania” sobie Boga posuwa się aż do tworzenia sobie bożków. Pragnie dosięgnąć ich zmysłami i mieć ich blisko siebie. Izraelski cielec ze złota czy egipski byk Apis, kult słońca czy tajemniczej siły przyrody lub władcy – oto przykłady takiego usiłowania.

I właśnie z racji tych tendencji do antropomorfizowania Boga, to jest wyobrażania Go sobie na sposób ludzki, i z powodu bałwochwalstwa istniał w Izraelu zakaz robienia wizerunków Boga obrazów, rzeźb. Pismo święte wciąż mocno podkreśla „inność" Boga i Jego „ukrytość". Najbardziej wyraźnym tego świadectwem jest wypowiedź proroka Izajasza z VII w. przed Chrystusem. To nie tylko stwierdzenie, to pochwała „inności" Boga! Jakby prorok chciał powiedzieć: Jak to dobrze, że Ty jesteś niepodobny do ludzkich tworów zwanych bożkami. Inny niż nasze pragnienie i pojęcia o Tobie. Nikt – zda się mówić prorok – nie jest w stanie Tobą manipulować: ani władca, ani człowiek możny, mający wpływy. Niepodatny jesteś na nasze kaprysy, zachcianki. Inaczej reagujący na nasze prośby, niż nasz ciasny egoizm pragnie Ci to zasugerować; inaczej – ale z pewnością pełniej – obdzielający darami, niż o to błagają najszlachetniejsze porywy serca. Ukryty i milczący, a przecież odpowiadający. I zawsze obecny. Tą obecnością, która jest cichym, tajemniczym wsparciem Boga w y b a w i a j ą c e g o. Na razie od źródła zła grzechu, ale potem – od wszelakiego zła. Idący z człowiekiem w jego udręczeniu i smutku, w jego radości i pokoju. Zawsze. A wtedy każda nasza sytuacja ma sens i otwiera się ku ostatecznemu spełnieniu. Choć mrok niepewności i niejasności wciąż nam towarzyszy. Ty zawsze jesteś. A więc pierwszy byłeś – bo istniejesz bez początku. I zawsze będziesz - bo istniejesz bez końca. Pierwsze i ostatnie słowo do Ciebie należy...

Bautista, zwycięzca chodu na 20 km na olimpiadzie w Montrealu, klęknął na mecie i przeżegnał się. Meksykańczyk ów dał świadectwo o obecności Boga w swoim życiu. Zimny racjonalista będzie przypisywał swój sukces swoim umiejętnościom i nikomu więcej. Człowiek wierzący dotrze do głównej i ostatecznej przyczyny tryumfu: sprawność mięśni i szybkość, cierpliwość i wytrwałość, nie mówiąc o przysłowiowym łucie szczęścia – będzie uważał za dar swojego Stwórcy i Pana, Boga tak całkiem Innego i dalekiego, a przecież bliskiego.

Człowiek pragnie wiedzieć coś więcej o Bogu tak wielkim i różnym od świata rzeczy. W tym miejscu jednak natrafia na nieprzezwyciężalną ludzkimi siłami przeszkodę: przeczuwa istnienie Boga, więcej – poznaje rozumem Jego istnienie, nie potrafi jednak wglądnąć w Jego tajemnicę, poznać, jaki On jest.

Na szczęście Bóg wychodzi nam naprzeciw. Stopniowo, powoli odsłaniał rąbek Swojej tajemnicy. Nazywamy to objawieniem.

Ks. Kazimierz Bukowski

* * *

Zanim Bóg objawił się człowiekowi, ten próbował na własną rękę poszukiwać autora dzieła, które nazywamy światem. Jak doskonały i piękny musi być Bóg – myślał człowiek – skoro stworzył tak piękny świat i uzdolnił człowieka do odkrywania tego piękna. Człowiek jednak, pozbawiony światła Bożego, tworzył sobie obraz Boga na miarę własnych, ludzkich możliwości i dlatego dochodził zwykle do karykatury Boga: dalekiego, nieczułego, bezwzględnego lub mściwego. Zdarzało się też, że człowiek ubóstwiał siły natury i dochodził do wniosku, że musi istnieć wielu bogów.

W tym wszystkim jednak istotny był pewien zmysł, który kazał człowiekowi stwierdzić: to nie jest przypadek, że świat jest piękny i zachwycający. Za tym wszystkim musi stać Ktoś. Był to początek naturalnego poznania Boga – początek religijności. Pan Bóg widząc wysiłki człowieka i jego trudności w odkrywaniu Stwórcy, postanowił mu pomóc przez Objawienie, czyli wkroczenie w konkretną, ludzką historię… 

To Objawienie nie było czystą teorią przekazaną w formie tekstu, który przelał na papier pisarz natchniony Bóg objawiał się w historii Narodu Wybranego, wykorzystując piękno świata stworzonego, by mówić człowiekowi o sobie. Po potopie Bóg ukazał Noemu tęczę, jako znak przymierza z ludzkością. Kiedy objawił się Abrahamowi, kazał mu spojrzeć w niebo, by uświadomić mu, jak wiele będzie miał potomstwa. Jezus Chrystus pokazywał uczniom kwiaty polne, by wytłumaczyć troskę Boga o stworzenie. Piękno stworzenia stało się więc zapowiedzią przyszłości pełnej Bożego błogosławieństwa, a ostatecznie zapowiedzią przyszłego świata.

Od tych czasów minęły dwa tysiące lat i dziś na ekranie kinowym czy nawet na monitorze komputera można stworzyć obrazy, dźwięki i inne efekty specjalne, które również zachwycają i wzbudzają podziw. Pozbawione są jednak tego pierwotnego odniesienia i poszukiwania Stwórcy. Za udany film chwalimy i nagradzamy reżysera, autora zdjęć, scenografii, grafiki komputerowej. Może dlatego rzadziej z zachwytem spoglądamy nocą w rozgwieżdżone niebo, a w ciągu dnia na sunące nad nami obłoki. Może dlatego nie czujemy już w sobie tego pierwotnego zachwytu i wdzięczności do Boga za dzieło stworzenia. Jest to z pewnością utrudnione, kiedy żyjemy w mieście, zamknięci w betonie, plastiku, szkle i metalu, ale przecież także tutaj można odkryć piękno stworzenia.

Ks. Jacek Zjawin

Co podoba się Bogu?

Pan Bóg widząc, że człowiek bardzo nieporadnie zabiera się za poszukiwania Go, postanowił sam wyjść mu naprzeciw, czyli objawić się. Objawienie Boże: jest kolejną, obok czysto rozumowej, drogą poznania Boga. Z pewnością jest to droga najpewniejsza, gdyż jej inicjatorem i gwarantem jest sam Bóg, który chce podzielić się z człowiekiem swoim szczęściem. Postawa, jaką powinien w tej sytuacji przyjąć człowiek, winna wynikać z pokory i posłuszeństwa wobec objawiającego się Boga. Skąd taki pomysł u Stwórcy – by zaprosić stworzenie do wiecznej radości? Tego chyba nie dowiemy się w tym życiu. Trudno znaleźć inny, powód Bożej inicjatywy niż miłość, która zawsze chce się dzielić... ks. Jacek Zjawin

* * *

Bóg-Stwórca człowieka nie dziwi się naszej ostrożności w poszukiwaniu prawdy. Nasza wiara powinna być przemyślana, świadoma i dojrzała. Niebezpieczeństwo zaczyna się wtedy, gdy nasze normalne wątpliwości przeradzają się w niewiarę i szyderstwo, że objawienie to zbiór legend i mitów, zestaw nonsensów i niedorzeczności niegodnych myślącego człowieka. O takiej postawie mówi dosadnie psalmista: „Rzekł głupi w swoim sercu: nie ma Boga". Ps 14, 13. Józef Tatarczyk SVD


* * *

Poszukiwanie sacrum jest szukaniem jedynej rzeczy niezbędnej, która sama tylko zaspokaja pragnienia ludzkiego serca”... ,,Gdy wyruszamy na tę wyprawę, zaczynamy coraz bardziej sobie uzmysławiać, że inicjatywa pochodzi nie od nas, ale od Boga: to nie tyle my Go szukamy, ale to raczej On nas poszukuje. To On w istocie umieścił ową tęsknotę za Nim w głębi naszych serc. Benedykt XVI


* * *

Bóg ma moc dotarcia do nas szczególnie przez zmysły wewnętrzne, tak że dusza otrzymuje łagodny dotyk czegoś rzeczywistego, co leży poza tym, co zmysłowe i co uzdalnia ją do osiągnięcia czegoś, co jest niezmysłowe, niewidzialne dla zmysłów”.

…Wiara w Boga otwiera człowiekowi horyzont nadziei, która nie zawodzi; wskazuje solidny fundament na którym można bez obaw opierać własne życie; prosi o oddanie się, pełne ufności, w ręce Miłości, która wspiera świat. Benedykt XVI


* * *

Bóg jest pomysłowy w prowadzeniu ludzi do siebie, a do nas należy jedynie to, aby Jemu nie przeszkadzać. ks. prof. Tomáš Halík


* * *

Nie musisz być dobry, żeby przybliżyć się do Boga. To Bóg jest dobry i to On przybliża się do Ciebie. Jose H. Prado Flores


* * *

Bóg wybrał mnie! Wezwał mnie, zostałem nawet zmuszony do przyjęcia zaszczytu, chwały, niewysłowionego szczęścia bycia jego szafarzem, bycia "drugim Chrystusem".

... A gdzie ja byłem, gdy szukałeś mnie, mój Boże? Na dnie przepaści! Byłem tam i tam zstąpił Bóg, aby mnie szukać; tam pozwolił mi słyszeć Jego głos... św. Leonard


* * *

To nie grzesznik szuka Boga, by prosić Go o przebaczenie, lecz sam Bóg biegnie za grzesznikiem, aby zanurzyć go w swym miłosierdziu. św. Jan Maria Vianney


* * *

Spotkałem Cię, kiedym odwrócił się w drodze, bowiem przez całe życie krok w krok szedłeś za mną. Leopold Staff

 

Co warte jest szukanie Boga

w miejscu świętym,

jeżeli człowiek zgubił Go w swoim sercu?

 

…Człowiek jednak próby wolności nie wygrał i gdy wyparł się swego podobieństwa do Stwórcy, stał się bytem błądzącym i upadającym. Bóg jednak nigdy człowieka nie opuścił, starając się go podnieść i uświęcić – co pokazuje nam cała historia zbawienia.

Boży plan zbawienia to jest plan Bożej litości nad człowiekiem, to są jego ciągłe wysiłki, żeby człowiek był mu wierny. To są kolejne przymierza zawierane z Noe, z Abrahamem, z Mojżeszem, ale człowiek nie był zdolny do wierności. Przymierza były zrywane i były sprowadzane kolejne nieszczęścia, a przecież nie takie jest przeznaczenie człowieka. abp Henryk Hoser

 

* * *

Bóg nas nie opuszcza, jeśli my Go nie opuszczamy. Bóg jest bliżej nas niż my samych siebie. św. Augustyn

 

* * *

Bóg miłuje nas takimi, jakimi będziemy, a nie takimi, jakimi jesteśmy. św. Augustyn

 

* * *

Bóg bowiem opiekując się wszystkimi, zwłaszcza nieszczęśliwymi, rozprasza nasz lęk, pobudza wiarę i nadzieję, zwalcza nieufność i dodaje otuchy w małoduszności. św. Bernard z Clairvax

 

* * *

Bóg mówi do człowieka: Uzdrawiam Cię, więc ranię, kocham, więc karcę. Rabindranath Tagore

 

* * *

Bóg kocha każdego z nas tak głęboko i mocno, że nie możemy sobie nawet tego wyobrazić… Zna nas do głębi, zna wszystkie nasze zdolności i wszystkie nasze braki. – A ponieważ kocha nas tak bardzo, chce oczyścić nas z naszych błędów i umocnić nasze cnoty tak, abyśmy mogli mieć życie w obfitości. Nie odrzuca nas, ale prosi, abyśmy się zmienili i stawali się doskonalsi. Benedykt XVI

 

* * *

Poznaj swoją godność, chrześcijaninie. Stałeś się uczestnikiem Boskiej natury, porzuć więc wyrodne obyczaje dawnego upodlenia i już do nich nie powracaj. św. Leon Wielki


* * *

Nie bój się, nie lękaj! Wypłyń na głębię! Bóg nie żąda od nas rzeczy, które nas przerastają. św. Jan Paweł II


* * *

W dwojaki sposób przejawia się łaskawość Boga: cierpliwie oczekuje On grzesznika i łaskawie przyjmuje pokutnika. św. Bernard

 

* * *

Boska dobroć nie tylko nie odrzuca skruszonych dusz, ale wyrusza na poszukiwania dusz zatwardziałych. św. O. Pio

 

* * *

Nie jest słabym, kto się oparł na Bogu. św. Franciszek Ksawery

 

* * *

Pan jest cierpliwy i ma wielkie miłosierdzie. W swojej ekonomii potrafi wykorzystać nawet nasze błędy, jeżeli złożymy je na Jego ołtarzu. św. Edyta Stein

 

* * *

Bóg dostraja swe słowa do miary człowieka. św. Edyta Stein

 

* * *

…wydarzenia naszego życia i poszczególne etapy formacji chcą nas doprowadzić do spotkania z Bogiem, który szuka każdego z nas. My chcielibyśmy być z Bogiem według własnej koncepcji. Nie zgadzamy się, by Bóg nas szukał w miejscu, w którym aktualnie jesteśmy. Taka pobożność prowadzi jednak do alienacji z życia. Dlatego Bóg mówi przez proroka Ezechiela: "Ja sam będę szukał moich owiec i będę miał o nie pieczę. bp Zbigniew Kiernikowski

BÓG OBJAWIA SIĘ W PEŁNI
W JEZUSIE CHRYSTUSIE

 

Kiedy droga otwiera się przed nami, trzeba nią iść.
Kiedy dano nam księgę, trzeba ją czytać.
Kiedy mówi do nas przyjaciel, trzeba go słuchać.
Mieczysław Bednarz

To Bóg wychodzi nam na spotkanie

jako droga, jako księga, jako przyjaciel...

Droga wiodąca do Niego – to natura,

całe dzieło stworzenia.

Księga mówiąca o Nim – to Pismo święte.

Przyjaciel, który nam się zwierza

i daje nam swe serce, to sam Syn Boży – Jezus  Chrystus.

 

Tak Bóg umiłował świat, że Syna swojego dał. J 3,16

Bóg sam nas pierwszy umiłował. 1 J 4,19

Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna. Jego to ustanowił dziedzicem wszystkich rzeczy, przez Niego też stworzył wszechświat. Hbr 1,1-2

Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. Flp 2,9-10.

* * *

Nie ma innej tajemnicy Boga niż Chrystus. św. Augustyn

* * *

Nieskończona miłość Boga do nas stała się widzialna w Jezusie Chrystusie. Poprzez rany ciała objawia się tajemnicza miłość jego serca, ujawnia się wielka tajemnica miłości, ukazuje się miłosierdzie naszego Boga. św. Bernard

* * *

Wielkość Bożego Miłosierdzia widoczna jest w Chrystusie, który zawsze szuka człowieka i na niego czeka. św. Jan Paweł II

* * *

Bóg objawił się światu w swoim Synu, odpowiedział na ludzkie pytania o sens i cel życia… Rodząc się jako Dziecko Bóg stał się naprawdę Emmanuelem – Bogiem z nami, od którego nie oddziela nas żaden dystans wysokości i oddalenia. Bóg dał człowiekowi bezpośredni dostęp do dziecięcego serca, przez co stał się tak bliski, że można bez skrępowania mówić do Niego `Ty`. W ten sposób spełniła się wielokrotnie powtarzana przez proroków obietnica Boga, że przyjdzie Mesjasz, który odnowi świat i pojedna ludzi z Bogiem. Jezus Chrystus, Bóg-Człowiek, zjednoczył ziemię i niebo, nierozerwalnie pojednał człowieka z Bogiem, sprawiając, że człowiek stał się dzieckiem Boga. Benedykt XVI

* * *

...Jedyny Chrystus zakłada jedyny Kościół; to On jest skałą, na której wznosi się nasza wiara....Jak wiecie, wierzyć to przede wszystkim zdać się na tego Boga, który nas zna i kocha osobiście, przyjmując Prawdę, którą objawił przez Jezusa Chrystusa, w postawie zaufania Mu jako temu, który objawia Ojca. Benedykt XVI

* * *

Objawienie się Boga w Jezusie Chrystusie sprawiło, że Ten, który zamieszkuje światłość niedostępną, stał się bliski człowiekowi i uzdolnił go do odpowiedzi na Objawienie. Objawienia się Boga nie powinniśmy kojarzyć z nadzwyczajnymi wydarzeniami w dziejach ludzkości. Bóg objawiał się w historiach ludzi poprzez wydarzenia i powiązane z nimi słowa, do których także dzisiaj możemy dotrzeć poprzez Pismo Święte. Patrząc na historię objawiającego się Boga widzimy, że postępował On jak doświadczony pedagog, prowadząc człowieka stopniowo do odkrywania coraz większych tajemnic. Szczytem Objawienia jest Jezus Chrystus – Jego życie i nauczanie ukazuje najdoskonalej Boga i w tym znaczeniu można powiedzieć, że Objawienie w Jezusie Chrystusie osiągnęło pełnię. Co za tym idzie, Bóg już niczego więcej o sobie nam nie powie; gdyż do pełni nie można niczego dodać. Ojcowie Kościoła, komentując Objawienie w Jezusie Chrystusie, mówią o swoistym przyzwyczajaniu się Boga do bycia człowiekiem, które miało na celu przyzwyczajenie człowieka do bycia z Bogiem w wieczności. Jak widzimy, Boża życzliwość objawiona w ciągu dziejów świata sięga w wieczność, dlatego ciągle przed nami znajduje się jej ostateczne wypełnienie. ks. Jacek Zjawin

* * *

...Szukanie człowieka przez Boga jest przejawem Jego bezgranicznej miłości. Pozwolić odnaleźć się Bogu, oznacza wejść na drogę nawrócenia. Serce Jezusa to ośrodek Jego jestestwa, ośrodek życia. Bóg pozwolił przebić swoje serce, bym wiedział, że Jego miłość jest potężniejsza niż śmierć. On dał mi swoje serce, bym nigdy nie zapomniał, że tracenie życia ma sens. Czy ja dzisiaj wierzę, że tam, gdzie stracę swoje jestestwo, odnajdę nowe życie? Jeżeli krzyż ma dla mnie sens, moje życie ma właściwy kierunek. Nie zwlekaj. Dopóki żyjesz, pozwól się odnaleźć Bogu. Oddaj siebie do ,,przeglądu”. Nawet gdy będzie potrzebna wymiana serca, warto przyjąć nowe serce, by móc spożywać Eucharystię – ucztę dla ubogich. bp Zbigniew Kiernikowski

 Chrystus zmartwychwstały

jest podstawą naszej wiary

 

W zmartwychwstaniu Jezusa rozpoczyna nowy stan człowieka, oświecający i przemieniający naszą codzienną drogę i otwierający przyszłość jakościowo różną, a jednocześnie nową dla całej ludzkości.

Aby wiara w Chrystusa Zmartwychwstałego stała się życiem trzeba zacząć od autentycznego zrozumienia Zmartwychwstania Jezusa, „będącego punktem wyjścia ku życiu, które nie będzie już poddane marności czasu, ale życiem zanurzonym w wieczności Boga.

Wiara w Chrystusa Zmartwychwstałego przemienia nasze życie, dokonując w nas nieustannego zmartwychwstania. Benedykt XVI

* * *

Nasza wiara opiera się na śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, tak właśnie jak dom opiera się na fundamentach: jeśli się one osuną, wali się cały dom. Na krzyżu Jezus ofiarował samego siebie, biorąc na siebie nasze grzechy i schodząc w otchłań śmierci, a w zmartwychwstaniu je przezwycięża, gładzi i otwiera nam drogę do odrodzenia do nowego życia.  papież Franciszek

* * *

Wierzyć – to znaczy nawet nie pytać, jak długo jeszcze mamy iść po ciemku. ks. Jan Twardowski

* * *

Trudność w rozumieniu wiary nie polega na tym, że wiara jest złożona, a my prości, ale na tym, że my powikłani, a wiara jest prosta. ks. Józef Tischner

* * *

Gdy patrzy się przez pryzmat wiary, nie widzi się przypadków. św. Edyta Stein

* * *

Wiara jest wiatrem rozwiewającym mgłę, w której żyjemy, odsłaniającym przed naszą duszą piękne słońce. św. Jan Maria Vianney

* * *

Wiara daje poczucie prawdy, jeśli patrzę na siebie wzrokiem Chrystusowym, to wiem, że jestem stworzony na obraz Boży i mam ten obraz z siebie wydobywać. abp Józef Michalik

Bóg może uczynić w naszym

kierunku tysiąc kroków,

ale ten jeden w jego kierunku

– musimy zrobić sami.

 

Jezus jest Synem samego Boga, który zstąpił z Nieba, aby zaprowadzić nas do Nieba, na wysokości Boga, drogą miłości. Co więcej, On sam jest tą drogą: nie musimy robić niczego innego, jak tylko iść za Nim, aby wcielać w praktykę wolę Boga i wejść do Jego Królestwa, w życie wieczne. Benedykt XVI


* * *

...Bóg jednak nie zostawił człowieka w stanie upadku. Boża miłość pochyliła się nad upadłym człowiekiem i okazała mu miłosierdzie. Bóg posłał człowiekowi wybawiciela i zbawiciela, a jest nim Jego Syn, Słowo Odwieczne. bp Stanisław Napierała


* * *

Bóg dał nam życie wieczne, a to życie jest w Jego Synu" (1J 5,11). Sam Jezus mówi nam, że jest naszym życiem (por. J 14,6). W rezultacie, wiara chrześcijańska nie polega tylko na wierzeniu w pewne prawdy, ale jest przede wszystkim osobistą relacją z Jezusem Chrystusem, jest spotkaniem z Synem Bożym, który całej naszej egzystencji nadaje nowego dynamizmu. Wchodząc z Nim w osobistą relację, Chrystus odkrywa naszą prawdziwą tożsamość, i dzięki przyjaźni z Nim, nasze życie dąży w kierunku całkowitego spełnienia. W młodości zawsze przychodzi moment, kiedy zadajemy sobie pytanie o sens naszego życia. Jaki cel i kierunek powinniśmy mu nadać? Jest to bardzo ważny moment i, być może, przez jakiś czas niepokojący. Zaczynamy zastanawiać się nad rodzajem pracy, którą podejmiemy, naturą relacji, które zawiążemy i przyjaźni, które będziemy pielęgnować. Tutaj, ponownie, myślami sięgam do własnej młodości. Stosunkowo wcześnie zdałem sobie sprawę z powołania kapłańskiego, które Pan mi wyznaczył. Jednak później, po wojnie, gdy podczas studiów w seminarium i w uniwersytecie kierowałem się już ku temu celowi, musiałem odnowić swoje przekonanie. Musiałem zadać sobie pytanie: czy rzeczywiście jest to ścieżka, którą powinienem obrać? Czy naprawdę taka jest wola Boża wobec mnie? Czy będę w stanie pozostać Mu wiernym, całkowicie oddanym Jemu i Jego służbie? Taka decyzja nie przychodzi łatwo, cierpimy z jej powodu. I nie może być inaczej. Jednak potem nadeszła pewność: tak właśnie ma być! Tak, Jezus mnie woła, i sam da mi siłę. Słuchając Go i podążając za Nim, stanę się naprawdę sobą. Nie ma znaczenia spełnienie się moich pragnień, lecz Jego wola. W ten sposób życie staje się prawdziwe. Benedykt XVI


* * *

…uczymy się bardziej przebywać przed Bogiem, Bogiem, który objawia się w Jezusie Chrystusie, uczymy się rozpoznawać w ciszy, w głębi siebie, Jego głos, który nas wzywa i prowadzi nas do głębi naszego istnienia, do źródła życia, źródła zbawienia, aby nam umożliwić wyjście poza ograniczenia naszego życia i otworzyć nas na miarę Boga, na relację z Nim, który jest Nieskończoną Miłością. Benedykt XVI


* * *

Bóg stał się człowiekiem w Jezusie Chrystusie, który jest. św. Jan Paweł II


* * *

Chrystus jest Bogiem Mocnym, który jest w stanie nas wesprzeć. Chrystus może uciszyć wszelkie nasze lęki i obawy, które nie pozwalają nam normalnie żyć. abp Henryk Hoser


* * *

O Boże mój, któż Cię nie znajdzie według swej woli i pragnienia, gdy Cię szuka z czystą i pełną prostoty miłością? Wszak Ty sam ukazujesz się pierwszy i wychodzisz na spotkanie tych, którzy Cię szukają. św. Jan od Krzyża

 

WIARA MUSI ZAKIEŁKOWAĆ!

Wiara jest najpierw osobowym przylgnięciem człowieka do Boga; równocześnie i w sposób nierozdzielny jest ona dobrowolnym uznaniem całej prawdy, którą Bóg objawił.

Katechizm Kościoła Katolickiego

 

 Wiara zaczyna się w pochwyceniu wyznania Boga: „kocham cię”, zanim jeszcze nauczymy się przemawiać tym samym językiem.

Skrucha zaczyna się w oszołomieniu miłosierdziem, zanim jeszcze pojmiemy ogrom strat.

W pierwszym zduszonym w sobie kłamstwie kryje się pokora, zanim jeszcze przystaniemy na całą prawdę o nas samych.

Droga zbawienia zaczyna się w momencie zawierzenia Bogu, w momencie zaufania Jego ekonomii, talentowi i uczciwości, w momencie powierzenia Mu naszych wielkich marzeń, naszych prawdziwych przyjaźni, naszych szlachetnych miłości, zanim jeszcze uchroni to wszystko od zagłady, zanim jeszcze ocali nasze imiona od zapomnienia.

 

Wierzymy – gdyż kochamy

Wiele razy pada z naszych ust słowo „wiara” i „wierzę”. Co kryje się za tymi pojęciami? Nietrudno zauważyć, że mówiąc słowo „wiara” mamy na uwadze dwie sprawy. Najpierw to, w Co wierzę, czyli przedmiot, treść wiary. Z kolei wyróżniamy w wierze nasz akt uznania za prawdę treści religijnych – i nie tylko religijnych – na podstawie rzetelnych motywów wiarygodności.

Co jest wcześniejsze – treść wiary czy twój akt wiary? Kiedy przyjmujesz za prawdę wiedzę przekazywaną ci przez profesora, twój akt wiary w jego uczciwość i kompetencję jest reakcją na obiektywną rzeczywistość: uczciwość i kompetencję profesora. Gdy wierzysz w miłość i przyjaźń drugiego, wpierw zaistniał fakt miłości i przyjaźni, który ty akceptujesz nie bez trzeźwych motywów wiarygodności.

Podobnie jest z wiarą religijną. Zanim Jezus zaczął wzywać ludzi do uwierzenia w Dobrą Nowinę o zbawieniu, wpierw głosił tę Nowinę. Przede wszystkim przychodząc na świat w postaci człowieka, Chrystus sam stał się radosnym wydarzeniem dla ludzkiej rodziny. Cała treść wiary chrześcijańskiej ogniskuje się wokół postaci Jezusa, Jego życia i dzieła zbawczego. Chrystus – Jego narodzenie, męka, zmartwychwstanie, uwielbienie a jednocześnie trwanie z nami w Kościele – jest do tego stopnia ośrodkiem chrześcijaństwa, że orędzie wiary jest nie tyle objawieniem czegoś, lecz Kogoś: Boga-Człowieka, Jego Ojca i Ducha Świętego. W Wieczerniku modli się Chrystus: „A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz tego, którego posłałeś – Jezusa Chrystusa” (J 17,3).

Spośród wyznawców innych religii chrześcijanina wyróżnia wiara w Bóstwo Chrystusa. Nie dziwimy się, że Jezus stawiał współczesnym takie pytania: „Wierzysz w Syna Człowieczego? Za kogo mnie uważacie?"

Chrystus jest Drogą, Prawdą i Życiem. Kto w Niego wierzy, żyć będzie na wieki. On jest zmartwychwstaniem i życiem”.
bł. J. H. Newman

* * *

Co jest powodem, że niektórzy widzą i znajdują, a inni nie? Co otwiera oczy i serca? Czego brakuje tym, którzy pozostają obojętni, tym, którzy wskazują drogę, ale nie wyruszają?

Możemy odpowiedzieć: zbytnia pewność siebie, zarozumiałość, że zna się doskonale rzeczywistość, pycha, że wydało się już ostateczny sąd o sprawach sprawiają, że serca ich są zamknięte i niewrażliwe na nowość Boga. Pewni są pojęcia, jakie wyrobili sobie o świecie i nie dopuszczają do tego, aby poruszyła ich przygoda Boga, który chce spotkać się z nimi. Ufność pokładają bardziej w sobie, aniżeli w Nim i nie uważają za możliwe, ażeby Bóg był tak wielki, aby stać się małym, aby naprawdę zbliżyć się do nas.

...tym, czego brakuje, jest w ostateczności prawdziwa pokora, która potrafi podporządkować się temu, co jest większe, ale także autentyczna odwaga, która prowadzi do uwierzenia w to, co jest prawdziwie wielkie, choć wyraża się w bezbronnej Dziecinie.

Brak ewangelicznej zdolności bycia dziećmi w sercu, okazania zdumienia, wyjścia z siebie, aby podążać drogą (...) Boga. Pan jednak ma moc, by sprawić, że ujrzymy i ocalimy się. Chcemy więc prosić Go, aby dał nam serce mądre i niewinne, które pozwoli nam ujrzeć gwiazdę Jego miłosierdzia, wstąpić na Jego drogę, ażeby odnaleźć Go i zostać zalanymi wielką światłością i prawdziwą radością, które przyniósł On na ten świat.

Benedykt XVI

Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu! (Mk 9,24)

Pan, który przemawia w naszym życiu i domaga się, by być wysłuchanym, nie czyni tego, aby brać, lecz by dawać, nie aby zubażać, lecz by wzbogacać, nie aby odebrać nam wolność, lecz byśmy mogli uczestniczyć w Jego prawdzie i w Jego miłości. Dlatego też nie tylko przemawia w naszym sercu i prosi o wysłuchanie, ale również wpływa na naszą zdolność słuchania. Nie umielibyśmy słuchać Boga, gdyby On sam nie wyposażył nas w taką umiejętność; stworzył nas na Swój obraz i podobieństwo w tym właśnie celu: aby uczynić nas zdolnymi do słuchania Go, do rozumienia i postępowania zgodnie z Jego słowem.

… uczynił nas zdolnymi, by Go słuchać nie tylko poprzez słuchanie głosu rzeczy stworzonych, ale także poprzez Jego osobisty głos, Jego objawienie, poprzez głos Jego Syna, Jezusa Chrystusa, Pana naszego. I właśnie ta umiejętność słuchania Go w bezpośrednim dialogu i spotkaniu jest tym darem wiary, którym zostaliśmy, dzięki Jego miłosierdziu, naznaczeni.

Wiara jako dar

Czym jest dar wiary, jeśli nie odwieczną zdolnością słuchania, za pośrednictwem której jednoczymy się z tajemnicami Boga, z odwieczną prawdą, którą. jest Bóg, i stajemy się uczestnikami tego słuchania Trójcy Świętej, gdzie Słowo jest owocem Boga i gdzie Ojciec objawia się w pełni swojej istoty w Słowie w zjednoczeniu z Duchem Świętym? Z inicjatywy Boga jesteśmy zdolni, by Go słuchać. On zawsze postępuje w ten sposób. Zanim poprosi nas o jakąś rzecz, wpierw nam ją w obfitości ofiaruje. Prosi, byśmy Go słuchali poza wszelkimi ludzkimi, ziemskimi ograniczeniami, czyni zatem nasze wnętrze zdolne do takiego słuchania. Spróbujmy zastanowić się nad tym, abyśmy mogli ofiarować Mu nasze uznanie i, zamiast sądzić jedynie, że słuchanie Boga jest obowiązkiem i odpowiedzialnością, pomyślmy wpierw, że taka możliwość to przede wszystkim przywilej i dar. Kimże jesteśmy, że zostaliśmy wezwani do słuchania Pana? Kimże jesteśmy, że zostaliśmy wezwani do słuchania Jego, ambasadora Boga, Boga samego? Kimże jesteśmy, że zostaliśmy uznani za godnych bycia odbiorcami, nie posłańcami, tego Boga, który czyni siebie własnym ambasadorem, który pochyla się nad naszym życiem w bezpośrednim spotkaniu? Kimże my jesteśmy? To niewypowiedziane panowanie naszego Boga skłania Go do takiego wspaniałego gestu, to wszechmoc Jego miłości prowadzi do takiej łaskawości. Jak bardzo jest prawdziwe stwierdzenie, że Pan jest Panem, aby móc dawać! W Nim skupia się cała wielkość, najwyższa władza, która przelewa się bezpośrednio w życie Jego mizernego stworzenia. Niech błogosławiony będzie Pan, który uczynił nas zdolnymi; by Go słuchać, który obdarował nas tym powołaniem i uczynił godnymi tego przywileju. Może nie odczuwamy jeszcze wystarczająco wielkiej wdzięczności, jaką jesteśmy winni Panu, wdzięczności, która powinna zajmować ważne miejsce w naszym życiu i w naszych relacjach z Nim, wdzięczności, świadomej i oświeconej, za otrzymany dar słuchania Go, za otrzymaną umiejętność pojmowania Go i rozumienia.

Ten dar wiary, dzięki któremu dialog z Bogiem odbywa się podczas bezpośredniego spotkania z Nim, został nam dany - jak zresztą wszystko, co Bóg podarował człowiekowi - dopiero po tym, jak zostaliśmy wyposażeni przez Pana w odpowiednie zdolności, siły i właściwą postawę, w pełnym poszanowaniu naszej wolnej woli. Wiara to nie pewnego rodzaju skazanie na słuchanie Boga, lecz powołanie, by Go słuchać; i oto otrzymujemy tę wiarę w postaci zalążka, jako zdolność, moc, wrodzoną skłonność. Cóż to wszystko oznacza? Oznacza, że dar Boga może stać się naszą zasługą i staje się nią, gdyż my, przyjmując ten zalążek, przyjmujemy również poprzez wierność, zaangażowanie i nasze przyzwolenie odpowiedzialność za to, by pozwolić mu się rozwinąć, a zatem zasługa urzeczywistnienia i rozwinięcia tej duchowej możliwości pozostaje nasza. Pan daje nam wszystko, w taki jednak sposób; abyśmy mogli Mu to ofiarować, jako owoc naszej wolności, jako znak naszej wiary, jako dowód naszej miłości.

Asceza wiary

Bóg nie poniża stworzonych przez siebie istot, uciskając je swoimi darami; wręcz przeciwnie, wzbogaca je, ponieważ te dary wzmacniają wolność, świadomość, miłość człowieka. I dlatego właśnie stajemy przed obowiązkiem pielęgnowania tej zdolności słuchania Boga za pośrednictwem środków, które potocznie nazywamy ascezą cnót teologicznych wiary. Cnota, którą otrzymujemy, jest w swoim zalążku kompletna i pełna (gdyż Bóg, dając nam wiarę, czyni nas uczestnikami wszystkich swoich odwiecznych słów), ale pomimo swojej zasadniczej kompletności, musi dojrzeć, wzrosnąć, rozlać się w naszym życiu i zasymilować całą naszą egzystencję.

Co to jest asceza wiary? Myślę, że musimy przede wszystkim zadać sobie pytanie, czy jesteśmy faktycznie przekonani, iż cnota teologiczna wiary jest cnotą, która powinna w nas wzrastać. Czasami zachodzi nieporozumienie, w wyniku którego ludzie wierzą, że wprawianie się w teologicznej cnocie wiary polega wyłącznie na unikaniu grzechów przeciwko religii i przyjmowaniu z całej woli najgłębszych prawd wiary. I tak z pewnością jest, ale to nie wystarczy Nasza wiara jest cnotą, która powinna wzrastać także i w innym znaczeniu. Ja wierzę, że Pan jest Panem, ale moja religia wymaga, aby ta wiara :wzrastała z dnia na dzień, czyli aby natężenie, konsekwencja, głębia i miłość, z jakimi wierzę, że Bóg jest Panem, wzrastały każdego dnia. Miernikiem wzrostu wiary nie jest nowość poznania, ale jego głębia, siła z jaką do niej przystępuję i zgadzam się na nią, a także nieustannie wzrastające przenikanie wszystkich pojęć prawdy, które wiara mi oferuje.

Dziecko wie, że Pan jest Panem i na swój dziecięcy sposób wierzy w to; dorosły musi w to uwierzyć swoim dojrzałym umysłem i, w miarę jak rozwija się jego życie duchowe, całe znaczenie i zawartość świadomości Bożej władzy powinny stawać się coraz bogatsze, wyrozumialsze, wyczerpujące. Dotyczyć to ma wszystkich prawd wiary, aby cnota, o której mówimy, nie polegała jedynie na pewnego rodzaju przystosowaniu naszego sposobu myślenia do tego, czego wiara naucza, ale na takim postępowaniu w całym naszym życiu, aby było konsekwentne z tym, czym wiara jest. Dobrze wiemy, że wędrówka w głąb wiary nigdy się nie kończy Bóg jest prawdą niemożliwą do zgłębienia, Bóg jest tajemnicą, którą nieustannie należy kontemplować, Bóg jest życiem, którego powinniśmy się nauczyć i to właśnie wiara kieruje nas na tę drogę. Czasami nasza wiara pozostaje bierna, bezczynna, ogranicza się jedynie do nielicznych „czynów", będących bardziej rutyną, niż autentycznym wewnętrznym zaangażowaniem i ujawnia się jedynie w chwilach pokusy i próby, kiedy to chroniąc się przed nimi u Boga, zapewniamy Go o naszej wierności. To wszystko jest oczywiście bardzo piękne, szkoda jednak, że cała nasza wiara to tylko takie chwilowe zrywy.

Całkowite nastawienie na Boga

Z tego względu konieczna jest nieustanna, konsekwentna i wytrwała asceza wiary, poprzez którą zdobywamy w coraz większym stopniu nadprzyrodzoną i mentalność, nie tylko sprawiającą, że stawiamy w naszym życiu Boga na pierwszym miejscu, ale i czyniącą ten akt spontanicznym. Ta nadprzyrodzona mentalność sprawia, iż jesteśmy skłonni ukierunkowywać wszystko w nas ku Bogu i dostrzegamy Wszechświat poprzez Boże światło i poprzez służbę Panu w taki sposób, że wszystko - sądy, opinie, pragnienia, oczekiwania i nadzieje – jest oświecone przez blask wiary, stający się przyczyną jednoczącą życie. Pierwotny stan; który sprawia, iż nasze życie podzielone jest na „szczelne przegrody”, na sektory toczące pomiędzy sobą wojnę i zakłócające naszą wewnętrzną jedność, spójność moralną, niepodzielność serca, stopniowo zanika, by ustąpić miejsca temu, co jest ujednolicone: słuchaniu Boga, które polega na przyznawaniu Mu racji w każdej chwili, na mówieniu Mu „tak", na pozostawaniu na Jego służbie z uczuciem szczęścia wynikającym z posiadanej prawdy i doświadczanej miłości. Ale to ożywiające znaczenie wiary nie wzrośnie w życiu duchowym, jeśli nie będziemy na nią zwracać szczególnej uwagi. Z tego względu powinniśmy czuwać nad naszą wiarą w sposób metodyczny i konkretny

Czy zadaliśmy sobie kiedykolwiek pytanie, dlaczego podczas przeprowadzanych przez nas rachunkach sumienia problem wiary występuje niezwykle rzadko? Zajmujemy się o wiele bardziej cierpliwością, brakiem uwagi i przykrościami i uważamy, że tak powinno być. To jest jednak jakieś nieporozumienie. Jeśli zajrzymy do naszego wnętrza, może się okazać, że popełniamy więcej zaniedbań w stosunku do naszej wiary, niż cierpliwości, lub że wręcz brakuje nam cierpliwości, ponieważ zaniedbujemy naszą wiarę. Jakże często chorujemy na takie czysto powierzchowne spojrzenie w naszym życiu duchowym, przez które zatrzymujemy się, jak to się nieraz czyni w przypadku zdrowia, na objawach zewnętrznych, nie usiłując zrozumieć ich przyczyn, dotrzeć do tego, co wywołało cierpienie. Zbyt często nasz rachunek sumienia jest niedoskonały właśnie jeśli chodzi o cnotę teologiczną wiary.

Przyjrzyjmy się naszemu Panu; można stwierdzić, że najczęstszym wyrzutem wobec apostołów było «Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?» Przy każdym popełnionym błędzie, przy każdym błędnym słowie Jezus powtarzał wciąż to samo upomnienie: «Ludzie małej wiary!». My też stańmy pokornie wśród nich i posłuchajmy tych słów: „Panie, ja też zasługuję na taki wyrzut. Jestem człowiekiem małej wiary, a co gorsza, nie chcę o tym słyszeć. Obrażam się, gdy ktoś mi mówi, iż moja wiara nie jest silna, jest to jednak prawda. Czasami reaguję; jeśli mi mówią, że jestem mało cierpliwy, mało pokorny, przyznaję im rację; jeśli mi mówią, że za mało koncentruję się na modlitwie, że nie jestem hojny, że jestem wielkim egoistą, przyznaję im rację; jeśli jednak mówią, że mam mało wiary, odpowiadam, że nie mają racji... Oni jednak mają rację, ponieważ nie oparłem jeszcze w pełni mojego życia na wierze, tak, jak ono tego oczekuje od momentu moich narodzin, aby mogło słuchać Ciebie, słuchać twojego słowa i pozwolić mu dojrzeć we mnie".

Poznawanie Boga

Zauważmy jednak, że rozwijanie teologicznej cnoty wiary jako wprowadzenie w czyn otrzymanego daru słuchania Pana, wyrażenie go, wymaga jeszcze jednej rzeczy, którą moglibyśmy nazwać bardziej intelektualną, poznawczą. Musimy mianowicie lepiej nać Pana. Znamy Go bowiem bardzo mało; a wynika to nawet z różnorodności posiadanej przez nas wiedzy Na jaki temat jesteśmy w stanie zaimprowizować bardzo długi dyskurs? Z pewnością nie na temat Boga. Wiemy wszystko, jesteśmy ciągle otoczeni przez hałas informacji, ogłoszeń; nasze dni mijają na nieustannym zaangażowaniu naszych myśli. Nie robimy nic innego, tylko myślimy, jeśli jesteśmy na nogach przez dwadzieścia godzin, dwadzieścia godzin myślimy A ile z tych dwudziestu godzin poświęcamy Panu? Ile godzin przeznaczamy na myślenie i na patrzenie na świat poprzez pryzmat Boga? Należy zadać sobie to pytanie. Uważam w każdym razie za prawdę to, że możemy pogłębić i rozwinąć znajomość Bożych spraw nie tylko poprzez szersze poznanie abstrakcyjnych pojęć, ale przede wszystkim poprzez liczne konkretne doświadczenia.

Potrzebujemy poznawać Pana poprzez doświadczenie wspólnoty, poprzez oswojenie się z naszą drogą, przyswojenie sobie tego wszystkiego, co Pan nam powiedział i co może znamy na pamięć, ale co pozostaje ukryte w jej zakamarkach i nie weszło jeszcze w krwioobieg życia, co znajduje się w magazynie naszej kultury, ale nie stało się jeszcze istotą i natchnieniem naszego życia. Czy możemy powiedzieć z całą szczerością, że wyciągnęliśmy wszystkie wnioski, wydobyliśmy całe bogactwo przesłania, jakie zawiera katecheza? Sądzę, że jeśli chcemy być szczerzy, powinniśmy odpowiedzieć: „nie", ponieważ musimy dopiero „przetrawić" tę dobrą nowinę, gdyż ona nie stała się jeszcze życiem, nie została w pełni przyswojona. Pewna jej część zamieniła się w puste wyrażenia, które powtarzamy z przyzwyczajenia, inna (nie zaprzeczajmy!) odeszła w niepamięć. A jak wielka część stała się tak naprawdę życiem, które sekundę po sekundzie nas ożywia, oświeca, wzmacnia, ukierunkowuje, stymuluje, syci i podtrzymuje? Och, jakże uboga jest nasza wiara! Nie zapominajmy jednak, że otrzymaliśmy dar, dzięki któremu także i w naszym przypadku musi wypełnić się to, co Jezus pod koniec życia mówił swoim apostołom: «Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego». Jezus, przekazując nam wszystko od Swojego Ojca, wprowadzając nas w Jego najgłębszą tajemnicę ofiarował nam największą przyjaźń. Mimo tego nasza wiara jest tak uboga i bez wyrazu, że możemy rozmawiać o Bogu jedynie uciekając się do naszej wątpliwej pamięci i do zwyczajowego słownictwa, odpowiadającego wielu pojęciom i nie weryfikującego żadnego z nich. Jest to niezwykle prawdziwe stwierdzenie i powinno ono skłonić nas ku głębszej refleksji, podczas której rozważamy naszą wiarę i według niej oceniamy siebie samych.

Na pierwszym miejscu - Bóg

Istnieje jeszcze jeden aspekt ascezy wiary, którego nie wolno nam zaniedbać, jeśli nie chcemy pozostać duszami wiecznie głuchymi na głos Pana, a jest nią hierarchia wołających wokół nas głosów. Dzięki teologicznej cnocie wiary potrafimy umieścić Boga i Jego głos na pierwszym miejscu w naszym życiu i zharmonizować głosy wszystkich rzeczy z głosem Boga, czyniąc je Jego wysłannikami. Jakże wielkie zadanie czeka naszą wiarę! Co mamy na myśli, gdy mówimy o naszym roztargnieniu? Ze rzeczy tego świata, głosy nie pochodzące od Boga oddaliły nas od Niego, odwróciły naszą uwagę, zniszczyły naszą konsekwencję w postępowaniu, nasze zjednoczenie z Bogiem. Czymże innym więc jest ten fenomen roztargnienia, jeśli nie niepełną, okaleczoną wiarą? Dlaczego z taką łatwością nawet to, co stworzone przez Boga, rozprasza naszą uwagę? Chociaż wydaje się to paradoksalne, takie są realia. Jak to wytłumaczyć? Roztargnienie jest pewną dysfunkcją naszej wiary, jest jej niewydolnością, pewnego rodzaju anemią, która pozwala, by obce głosy zagłuszyły głos Pana. Pomocą służy nam asceza wiary, zmusza nas bowiem, angażuje, aby to nigdy nie miało miejsca, i aby Pan przemawiał do nas, będąc faktycznie do końca wysłuchany.

Głębia wiary

Otrzymaliśmy wiarę w darze, a ona zakorzeniła się w naszej duszy. Wiara powinna wypływać z samych głębin ducha. Pan tam ją umieścił w sakramencie chrztu, zakorzenił jako Swój dar i stamtąd powinna przepełniać całe nasze życie. Musimy jednak stwierdzić, że nasza wiara zamiast przelewać się z głębi ducha na zewnątrz, przenika z zewnątrz do naszego wnętrza. I chociaż została wlana w naszego ducha i stamtąd powinna eksplodować, stamtąd powinna ożywiać, drżeć z wciąż rosnącego pragnienia światła, pełni i życia, zbyt często pozostaje wiarą płytką, powierzchowną, jest jedynie informacją, wiadomością, zewnętrzną postawą, mechaniczną praktyką i czasem zwykłym frazesem.

Jak wytłumaczyć fakt, że często wiara pozostaje niejako uśpiona, przytłumiona? Jesteśmy ludźmi wierzącymi bardziej dlatego, że tak nas nauczono, a nie, ponieważ takie są nasze przekonania; jesteśmy ludźmi wierzącymi bardziej z przyzwyczajenia, niż z wewnętrznej duchowej potrzeby. Nasza wiara nie jest echem Bożego głosu, nie jest odbiciem Jego wspaniałości, nie jest silną wibracją serca Bożego wewnątrz nas, lecz raczej odległym zapożyczeniem, które osiadło w naszym duchu i tam je właśnie znaleźliśmy, oczywiście jako skłonność, którą pokochaliśmy i z której jesteśmy zadowoleni, ale której potęgi i słodyczy nigdy nie doświadczyliśmy. Możemy powiedzieć, że brakuje nam przeżycia „przygody z wiarą".

Gdy czytamy Ewangelię, odnajdujemy niezliczone, opowiedziane z niezwykłą prostotą, dzieje ludzi wierzących; skupionych wokół Jezusa. Te istoty, spotykające Pana i dające się ponieść Jego światłu i głoszonej przez Niego prawdzie, zostają w sposób cudowny przemienione przez fakt spotkania z Nim, fakt, który skanduje w ich życiu słowa wyrażające zawsze tę samą gorliwość i niezmienioną wolę: «Czy ty wierzysz?». To właśnie te słowa Pana wstrząsają do głębi istotami ludzkimi i czynią Jego uczniami, całkowicie zmieniając ich życie, sprawiają, że idą za Nim i naśladują Go. Chociaż odczuwają jeszcze własne słabości, przeżywają już doświadczenie wiary! Co natomiast dzieje się z naszą wiarą? Czy my również uważamy, że wiara w towarzystwie Jezusa była jakimiś tajemniczymi emocjami, które wywróciły do góry nogami życie wielu osób, dziś natomiast pozostaje jedynie pamięcią o tradycji i religijną postawą, odnoszącą się bardziej do wspomnień, niż do aktualności tego misterium? O nie, my nie wierzymy we wspomnienia, nie wierzymy w dawne dzieje, w przeszłość! Przedmiotem naszej wiary jest bowiem Bóg, a Bóg nie jest wspomnieniem czy przeszłością! Bóg jest Bogiem, jest Panem, jest życiem, jest teraźniejszością, Bóg jest wszystkim.

Co znaczą w naszym życiu i jakie miejsce zajmują w nim wzruszenie, bojaźń boża, radość, wdzięczność, uwielbienie naszej wiary? A jeśli przychodzi nam czasami ochota, by wyznać, że są bardzo ważne, zapytajmy siebie w duchu: „Czy warte są naprawdę wszystkiego?". Powinny być warte wszystkiego, ponieważ dobrze wiemy, że ta wiara czyni nas doskonałymi słuchaczami głosu Bożego.

Taka powinna być droga naszej wiary, którą musimy się przejmować i o którą troszczyć, aby oczyścić naszą zdolność słuchania Boga ze rdzy przyzwyczajenia, automatycznego zachowywania tradycji i uczynić ją duchową przygodą, w której Pan sprawuje funkcję Pana: «Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!».

Wiara, jaką otrzymaliśmy w darze, jest tak wielka, że ta, którą praktykujemy przypomina raczej niedowiarstwo, niż prawdziwą wiarę. Oto, jak odwzajemniamy się Bogu. Tak mało doceniliśmy dar Pana, że bardziej podobni jesteśmy ludziom niewiernym, niż tym wierzącym. Jeśli uświadomimy sobie tę prawdę, dobrze nam to zrobi, gdyż pozwoli wzrastać naszym pragnieniom w pokorze i cierpliwości, i nada naszej chęci słuchania Pana konkretny wymiar, głębię i uczucie prawdziwie godne głosu Bożego.

Anastasio Ballestrero

 

Wiara jest uwierzeniem w miłość Boga,

która nie słabnie w obliczu

niegodziwości człowieka…
Benedykt XVI

 

Potrzebujemy pokory wiary, poszukującej oblicza Boga i ufającej prawdzie Jego miłości. A w ostateczności to Jezus Chrystus podnosi nas ku wyżynom Boga.

Benedykt XVI

Jednakże wielu współczesnych nam ludzi nie dostrzega tej wewnętrznej i żywotnej łączności z Bogiem albo ją wyraźnie odrzuca, tak że ateizm należy zaliczyć do najpoważniejszych spraw doby obecnej i poddać go staranniejszym badaniom. Wyrazem ateizm oznacza się zjawiska różniące się bardzo między sobą. Kiedy bowiem jedni przeczą wyraźnie istnieniu Boga, inni uważają, że człowiek w ogóle nic pewnego o Nim twierdzić nie może; a inni znów zagadnienie Boga poddają badaniu taką metodą, żeby ono wydawało się bez sensu. Wielu, niewłaściwie przekroczywszy granice nauk pozytywnych, usiłuje albo wszystko tłumaczyć tylko drogą naukowego poznania, albo też przeciwnie, nie przyjmuje istnienia żadnej w ogóle prawdy absolutnej. Niektórzy tak bardzo wywyższają człowieka, że wiara w Boga staje się jakby bezsilna i więcej im chodzi, jak się zdaje, o afirmację człowieka aniżeli o przeczenie istnieniu Boga. Inni znów tak sobie Boga wymyślają, że twór ten, odrzucany przez nich, żadną miarą nie jest Bogiem Ewangelii. Inni nie przystępują nawet do zagadnień dotyczących Boga, ponieważ zdają się nie odczuwać niepokoju religijnego i nie pojmują, dlaczego mieliby troszczyć się o religię. Nierzadko poza tym ateizm rodzi się bądź z namiętnego protestu przeciw złu w świecie, bądź z niesłusznego przyznania pewnym dobrom ludzkim znamienia absolutu, tak że bierze się je już za Boga. Także dzisiejsza cywilizacja nie tyle sama za siebie, ile raczej dlatego, że zbytnio uwikłana jest w sprawy ziemskie, może często utrudniać dostęp do Boga. Zapewne nie są wolni od winy ci, którzy dobrowolnie usiłują bronić Bogu dostępu do swego serca i unikać zagadnień religijnych, nie idąc za głosem swego sumienia; jednakże i sami wierzący ponoszą często za to pewną odpowiedzialność...
Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym GAUDIUM ET SPES 19

Każdy wierzący jest jakby ogniwem w wielkim łańcuchu wierzących. Nie mogę wierzyć, jeśli nie będzie mnie prowadziła wiara innych, a przez moją wiarę przyczyniam się do prowadzenia wiary innych.
Katechizm Kościoła Katolickiego

 

Święta

Niedziela, XXVIII Tydzień zwykły
Rok B, II
Dwudziesta Ósma Niedziela zwykła

Galeria

Wyszukiwanie